Wywiad z Kpt. Ronaldem Zającem, uczestnikiem misji stabilizacyjnych, pokojowych oraz misji ONZ m.in. w Afganistanie, Kosowie, Bośni i Hercegowinie. Żołnierzem biorącym udział w CIMIC w Kosowie. Uczestnikiem wielu zagranicznych konwojów logistycznych w Afganistanie. Obecnie pracuje w Centrum Kierowania Ruchem Wojsk na Teatrze. Z wykształcenia saper, ukończył Wyższą Szkołę Oficerską im. T. Kościuszki we Wrocławiu i Politechnice Wrocławskiej.
Fot. 1 Ronald Zając
Sylwia Książek: Panie kapitanie proszę powiedzieć co się kryje pod nazwą CIMIC ?
Kpt. Ronald Zając: Po wejściu Polski do NATO okazało się, że istnieje potrzeba stworzenia w Siłach Zbrojnych RP jednostki odpowiedzialnej za współpracę cywilną i wojskową jednocześnie. CIMIC (ang. Civil Military Cooperation) to właśnie współpraca cywilno-wojskowa, która stanowi integralną część operacji wojskowych. Wydział CIMIC wspierał kontyngenty do wszystkich zmian PKW Irak i Afganistan, jak również EUFOR w Czadzie. Wysyłał także żołnierzy do Bośni, Kosowa, Syrii, Libanu oraz obserwatorów do Sudanu i Wybrzeża Kości Słoniowej. Oficerowie CIMIC brali udział w międzynarodowych konferencjach, spotkaniach, zbierając w ten sposób informacje i doświadczenia innych państw oraz ustalając standardy funkcjonowania jednostki CIMIC w warunkach narodowych.
Sylwia Książek: Gdzie zajmował się Pan działalnością cywilno – wojskową CIMIC?
Kpt. Ronald Zając: Oficerem CIMIC byłem na misji pokojowej w ramach XIII zmiany PKW KFOR w Kosowie. Były to lata 2005 – 2006. Służyliśmy wtedy w bazie polskiej „White Eagle” w Raka koło Kaćanika. Obecnie ona już nie istnieje.
Sylwia Książek: Jakie są zadania zespołu CIMIC (zadania w czasie pokoju, jak i w czasie kryzysu i wojny)?
Kpt. Ronald Zając: CIMIC jest obecnie podstawowym elementem każdej operacji wojskowej. Według definicji NATO, CIMIC jest militarną jednostką, która wspiera misję dowódcy poprzez ustanowienie i rozwijanie współpracy i koordynacji działań pomiędzy siłami zbrojnymi i społecznością cywilną w rejonie odpowiedzialności dowódcy. Zgodnie z koncepcją, zespoły CIMIC są przewidziane do wsparcia dowódcy w zakresie współpracy cywilno – wojskowej. Wydział CIMIC jest komórką, której głównym zadaniem jest:
- Wsparcie dowódcy komponentu lądowego w zakresie współpracy cywilno – wojskowej,
- Wydzielenie elementów CIMIC do ZT/Oddziałów przeznaczonych do Sił Sojuszniczych (Siły Zdolne do Przerzutu),
- Przygotowanie do działania elementów wsparcia współpracy cywilno-wojskowej, tj. Grupy/Zespoły wsparcia CIMIC oraz specjalistów w ramach WSYD,
- Szkolenie i przygotowanie personelu do działania w rejonach prowadzonych operacji wojskowych w kraju i zagranicą.
Sylwia Książek: Jak Pan stał się uczestnikiem CIMIC?
Kpt. Ronald Zając: Pomogła mi w tym znajomość języka angielskiego na poziomie STANAG 3 i doświadczenie z pozostałych misji. Odbyłem szkolenie w Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach, gdzie uzyskałem informacje o przydzielonym terenie i infrastrukturze, z planowania operacji C-IED, posługiwania się mapą topograficzną, stosowania procedur MEDEVAC. Przeprowadzono nawet szkolenie z kultury panującej w Kosowie. Zadaniem naszej grupy była współpraca z całym społeczeństwem Kosowa, zarówno sołtysami, prezydentami miast czy dyrektorami szkół budując w ten sposób bliskie relacje pomiędzy siłami KFOR a lokalnymi władzami i organizacjami międzynarodowymi.
Sylwia Książek: Proszę więc powiedzieć w jaki sposób była budowana relacja już na miejscu?
Kpt. Ronald Zając: Generalnie, my jako CIMIC musieliśmy zbudować kontakt z każdym ważniejszym przedstawicielem władz miasta, policji, wojska, szpitala, kościoła, szkół, zakładów pracy, szpitali itp. Podstawą stworzenia odpowiedniej współpracy pomiędzy CIMIC a ludnością cywilną był dobry początek-dobre wejście i pokazanie się z jak najlepszej strony. Był to także najtrudniejszy krok, ponieważ należało wypracować sobie uznanie i w jakimś stopniu zaufanie, które działało w obie strony. Tu nie było czasu na pokazywanie własnych słabości i pokazywanie swojego niezadowolenia.
Każdy dzień polegał na spotykaniu się z władzami miast. Każdy dzień z kimś innym, w różnych miejscach a teren działania był duży. Pracowaliśmy zarówno w strefie albańskiej jak i w serbskiej. Oczywiście strefa albańska była dużo większa bo prawie 95 % społeczeństwa Kosowa stanowią Albańczycy. Każdy dzień składał się z jakiegoś spotkania czy to oficjalnego czy tez czysto towarzyskiego (takie też były i powiem więcej musiały takie być). Stanowiło to niezbędny element w relacjach. Bardzo często bywaliśmy na pogrzebach, dlatego, że nasza obecność była mile widziana i nie taktem byłoby odmówić.Należy pamiętać, że CIMIC zawsze pracuje ze społecznością o innym wyznaniu religijnym, wyznaniu które bardzo się różni od naszej religii. W Kosowie pracowałem z Albańczykami, którzy wyznają Islam (95% mieszkańców Kosowa), z drugiej strony z Serbami (około 5%), którzy są wyznania prawosławnego. Musieliśmy pamiętać o podstawowych zasadach jakie obowiązywały w dwóch różnych domach, niewiedza nie zwalniała nas z ich nie przestrzegania. Jednym niepotrzebnym czy nieprawidłowym gestem mogliśmy zmarnować wszystko na samym początku albo to co udało nam się wypracować przez długi okres. Bardzo pomocni byli tłumacze narodowości albańskiej (z jednym mam kontakt do dzisiaj). To oni byli naszymi przewodnikami, kiedy zaczynaliśmy nasz CIMIC i przekazywali nam praktyczną wiedzą. Bardzo mile widziane była znajomość podstawowych wyrazów, zdań, gestów, którymi na początku znajomości mogliśmy sobie zaskarbić sympatię. A przyznam, że w tego typu kontaktach było to bezcenne.
Sylwia Książek: Jakie działania przyniosły największy sukces Pana grupie?
Kpt. Ronald Zając: Było kilka sukcesów, ale chyba jednym z większych było nawiązanie kontaktu z przywódcą UCK (Armia Wyzwoleńcza Kosowa). Żadnej grupie przed nami, ani po nas nie udało się uzyskać takiego poziomu kontaktu jak nam. Pracowaliśmy na zaufanie przez kilka miesięcy.
Sylwia Książek: CIMIC jest swego rodzaju narzędziem do zbierania danych na potrzeby wywiadu. Proszę powiedzieć jak odbierała was ludność cywilna w Kosowie i jak ta komunikacja wpływała na realizację zadań w zakresie współpracy cywilno – wojskowej.
Kpt. Ronald Zając: CIMIC zawsze współpracuje z wywiadem, nie wyobrażam sobie, żeby takiej współpracy nie było. Nasze działania pokrywały się w jakimś zakresie. Uzupełnialiśmy swoje dane między sobą. Nasi żołnierze byli codziennie w terenie. Każdego dnia wyjeżdżaliśmy, zarówno w tygodniu, jak i w weekendy i w święta. Kiedy całe PKW miało Święta Bożego Narodzenia, to my w tym czasie zapraszaliśmy wszystkie ważniejsze osobistości ze strefy działania. W drugi dzień Świąt jechaliśmy w teren, aby dotrzeć do pozostałych katolików.Wracając do tej współpracy… Była ona miła i musiała taka być. Bardzo często przebywaliśmy na wspólnych spotkaniach z władzami. Ludność odbierała nas ogólnie dobrze, oni nie rozróżniali czy osoba będąca z nami to wywiad czy kolejny oficer chcący pomóc czy się spotkać.
Sylwia Książek: Czy uważa Pan, że tego typu pomoc była potrzebna ludności kosowskiej?
Kpt. Ronald Zając: Pomoc była potrzebna, ale nie dla wszystkich i nie w każdej sytuacji. Na przykład raz na dwa miesiące organizowaliśmy pomoc medyczną do miejsc do których dojazd nawet naszymi Honkerami był trudny. Były to akcje nazywane MEDCAP (ang. Medical Civil Assistance Programme). W ramach tej pomocy dokonywane były szczepienia, pomoc humanitarna czy usługi dentystyczne.
Sylwia Książek: Czy praca w CIMIC wiązała się z zagrożeniem ze strony ludności cywilnej?
Kpt. Ronald Zając: Generalnie nie było zagrożenia ze strony ludności cywilnej. Ludność kosowska była nastawiona pokojowo, ale zawsze trzeba było uważać, żeby nie czuć się zbyt pewnie. Z reakcjami negatywnymi w naszym kierunku spotkaliśmy się w przypadku przekazywania niektórych towarów. Tzn. nasze PKW nie posiadało na tyle środków finansowych, żeby wspierać materialnie ludność cywilną. O wiele więcej posiadały oddziały USA, Włosi czy Niemcy. Ludność cywilna mówiła, że mieszkańcy Prizren mają lepszą sytuację niż inni, ponieważ tam wsparcie dostarczają Niemcy. Zdarzyły się także sytuacje, że niechętnie nas witano w jakiś odległych wioskach lub w większych miastach. Częściej byli to ludzie młodzi. Starsze pokolenia pamiętały jeszcze czasy konfliktu bałkańskiego w latach 90-tych i pamiętały jak wiele polskie wojsko zrobiło dla ludności cywilnej. Powiem tak - broń zawsze musieliśmy nosić, ale nie po to by jej używać tylko do obrony własnej i osób niewinnych. To była misja pokojowa, nie stabilizacyjna jak chociażby Irak czy Afganistan, gdzie zadania CIMIC były poważniejsze.
Sylwia Książek: Jaką rolę odgrywała logistyka w działalności CIMIC?
Kpt. Ronald Zając: Logistyka była nieodzowną częścią pracy CIMIC. Ale była, jakby to powiedzieć „w tle”. My byliśmy „twarzami” CIMIC, ale to logistyka odgrywała najważniejszą role bo bez niej nie moglibyśmy zrealizować naszych planów. My przekazywaliśmy nasze pomysły, nasze relacje z władzami gminnymi, wojskowymi czy policyjnymi. Ale to logistyka zapewniała nam zabezpieczenie tych rzeczy, które od nas oczekiwała ludność cywilną lub co my obiecaliśmy. Każda akcja, którą organizowaliśmy, zarówno pomoc doraźna, akcje typu MEDCAP, VEDCAP czy inne mniejsze akcje, środki i sprzęt, zabezpieczenie techniczne i materiałowe były tylko i wyłącznie zasługą logistyki.
Sylwia Książek: Jak wyglądała sytuacja z działaniami w ramach artykułu 5 Traktatu Pólnocnoatlantyckiego?
Kpt. Ronald Zając: Musimy zacząć od tego o czym mówi artykuł 5: Artykuł 5-Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej, będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.
Każda operacja objęta artykułem 5 realizowana jest w kilku fazach:
- Faza planowania - związana z przemieszczaniem się dużej liczby żołnierzy i osób cywilnych. Na tym etapie istnieje potrzeba dokonania konkretnych uzgodnień co do współpracy na szczeblu teatru działań wojennych i na szczeblu regionalnym,
- Faza prowadzenia operacji –współpraca z różnego rodzaju podmiotami, pomoc ludności cywilnej, zabezpieczenie sił zbrojnych oraz przygotowanie planów związanych z działaniem CIMIC w fazie przejściowej,
- Faza przejściowa – personel CIMIC współpracuje z państwem-gospodarzem w celu odbudowy infrastruktury po dokonanych zniszczeniach w całym mieście.
Jednakże tego typu operacji nie prowadzono w Kosowie (przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo). Mogę powiedzieć, że w obliczu konfliktu bałkańskiego powstało nowe pojęcie operacji. Koncepcja strategiczna wprowadziła pojęcie „operacji spoza artykułu 5”, którymi są przede wszystkim „operacje reagowania kryzysowego”. Są to działania przy użyciu sił zbrojnych, których celem jest usunięcie przyczyn sytuacji kryzysowych lub kryzysów zagrażających regionalnemu/światowemu bezpieczeństwu czy też powodujących naruszenie praw człowieka. Chodzi tu głównie o katastrofy humanitarne, wzrost przestępczości…
Sylwia Książek: A operacje typu Cordon and Search? Proszę opowiedzieć jak przeprowadzano tego typu akcje.
Kpt. Ronald Zając: Operacja tego typu polegały na sprawdzaniu miejsc, domów w których było podejrzenie przechowywania narkotyków, broni czy innych materiałów lub przedmiotów niebezpiecznych. My jako CIMIC często wskazywaliśmy tego typu podejrzane miejsca. A informacje otrzymywaliśmy od ludności cywilnej, która odczuwała zagrożenie wynikające z ich przechowywania. Przekazywali informację myśląc jedynie o bezpieczeństwie swoim i swoich bliskich. Nie robili tego, żeby „donieść” na sąsiada. Operacje tego typu były bardzo potrzebne. Do każdej przekazanej informacji podchodziło się bardzo poważnie. Cordon and Search angażował wiele komórek PKW, żeby nie powiedzieć, że większość. Zazwyczaj akcje były sukcesem. Jednak my jako CIMIC musieliśmy informować grupy działające w danym rejonie czy chodzi o strefę albańską czy serbską. Powodem była mentalność tych ludzi - nasi żołnierze musieli się odpowiednio zachować w danym domostwie, żeby przekazane nam zadanie zostało zrealizowane w całości.
Sylwia Książek: Panie Kapitanie, dziękuję bardzo za spotkanie.
Kpt. Ronald Zając: Cała przyjemność po mojej stronie.
http://bezpiecznelotnisko.pl/index.php/wywiady/194-cimic-w-kosowie
Wywiad został oparty są na osobistych doświadczeniach - żołnierza, uczestniczącego we współpracy cywilno-wojskowej w Kosowie. Za swoją pracę został odznaczony medalem amerykańskim za zasługi (ang. Achievement Medal)